Obywatelski projekt ustawy ograniczającej handel w niedzielę cywilizuje rynek pracy, ale ma też ma liczne słabości, a ich wprowadzenie może negatywnie wpłynąć na gospodarkę – ocenia dr Bartłomiej Biga z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Proponuje stopniowość we wprowadzaniu wolnych niedziel.
Do końca sierpnia trwa zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy ograniczającej handel w niedzielę. Jego inicjatorem jest Krajowy Sekretariat Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ “Solidarność”.
Zdaniem eksperta, łatwo wskazać szereg argumentów, które ze społecznego punktu widzenia przemawiają za ograniczeniem handlu w niedzielę.
– Koronnym argumentem przeciwników ograniczania handlu w niedziele jest natomiast widmo redukcji zatrudnienia. Trzeba jednak podkreślić, iż wbrew czarnym scenariuszom skala zwolnień byłaby znacząco niższa niż 1/7 ogółu zatrudnionych, gdyż wzrósłby popyt na pracę w pozostałe dni tygodnia – uważa Biga.
Dodaje, że negatywny efekt może być jednak zminimalizowany w przypadku rozłożenia zmian w czasie.
– Projekt “Solidarności” zakłada wprowadzenie ograniczeń w prawie wszystkie niedziele w roku. Nagłe pojawienie się czterdziestu kilku dodatkowych dni z ograniczonym handlem byłoby jednak dla sektora handlowego szokiem. Z tego powodu lepszym rozwiązaniem byłoby stopniowe zwiększanie liczby wolnych niedziel. Przykładowo, w pierwszym roku jednej w miesiącu, po roku dwóch, aż do objęcia ograniczeniem handlu wszystkich w perspektywie trzech lat – proponuje ekspert.
Zgodnie z projektem w ciągu roku ma być siedem tzw. niedziel handlowych. Sklepy miałyby być czynne m.in. w niedziele poprzedzające Boże Narodzenie oraz Wielkanoc, a także w okresach, w których organizowane są wyprzedaże.
Ekspert podkreśla, że warte rozważenia jest także początkowe ograniczenie godzin pracy w niedziele (np. 8.00-16.00), a dopiero później wprowadzanie dalej idących zakazów.
W projekcie ustawy zapisano wyjątki. Czynne w niedzielę będą mogły być m.in. stacje benzynowe, piekarnie, sklepy usytuowane na dworcach kolejowych i lotniskach czy kioski z prasą. Handlować będą mogły również małe, osiedlowe sklepy pod warunkiem, że za ladą stanie ich właściciel.
Zdaniem Biga, ten katalog wyjątków jest niezrozumiały. Negatywnie ocenia także pomysł, aby osoby łamiące zakaz handlu i wykonywania innych czynności sprzedażowych podlegały karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.
Nie ma unijnych przepisów dotyczących niedzielnego handlu. W dziewięciu państwach UE obowiązują znaczące ograniczenia dotyczące handlu w niedziele i święta. W pozostałych 19 przez cały tydzień zakupy można robić niemal bez limitów.
Niemal całkowity zakaz handlu w niedzielę i święta obowiązuje w Niemczech, Austrii, Irlandii Północnej. Częściowe restrykcje mają Belgia, Francja, Grecja, Holandia, Luksemburg, Holandia i Węgry. W Europie zakaz niedzielnego handlu obowiązuje też w Norwegii i Szwajcarii.
Źródło: http://kurier.pap.pl