Oto zdumiewająca propozycja, która może być lekarstwem na przedłużające się wprowadzanie do służby w amerykańskiej marynarce wojennej supernowoczesnych okrętów, uzbrojonych w działa elektromagnetyczne i laserowe. Pomysł dotyczy “reanimacji” i przygotowania do działań operacyjnych pancerników typu Iowa, pamiętających czasy drugiej wojny światowej i udziału w niej m.in. polskich marynarzy.
Pierwsze okręty tego typu US Navy zamówiła w 1939 i 1940 roku. Okazały się wyśmienitymi konstrukcjami i służyły z powodzeniem jeszcze wiele lat po wojnie, aż wycofano je przed trzydziestu laty. Niektóre zamieniły się w zacumowane przy nabrzeżach muzea…
Stanowią jednak najwidoczniej na tyle istotną wartość militarną, że admiralicja ze wsparciem niektórych członków Kongresu zleciła przygotowanie raportu nt. możliwości ponownego prowadzenia przez pancerniki patroli.
Jak wskazują eksperci, prostą zaletą są rozmiary okrętów Iowa, pozwalające – po odpowiednim przystosowaniu – zabierać na pokład ponad 30 pocisków manewrujących Tomahawk. To więcej niż mogą pomieścić nawet niekóre typy zbudowanych w ostatnich latach nowoczesnych niszczycieli. Przykłady ostatnich wojen, prowadzonych m.in. na Bliskim Wschodzie, wskazują tymczasem, że atak rakietowy przeprowadzony z okrętu może gwarantować znacznie większą skuteczność (a przede wszystkim bezpieczeństwo operacji) niż wykorzystanie samolotów bojowych.
T.