Na świecie rodzi się co minutę 255 dzieci. Do rangi sztuki, wyniosła poród w 2011 roku Marni Kotak, która postanowiła urodzić dziecko w brooklyńskiej galerii The Microscope. Kobieta, 39-latka, zatytułowała swój performance The Birth of Baby X i urodziła synka Ajaxa w obecności rodziny, przyjaciół i wyselekcjonowanej publiczności. Cały performance był wcześniej dokładnie zaplanowany.
I choć większość kobiet planuje urodzić dziecko w szpitalu, natura czasem nie chce czekać. Dlatego miejsca porodów są nieoczekiwanie niezwykłe. Daleko nie szukając, tak było i w tym ubiegłym miesiącu w Nowym Jorku, kiedy to Polka, pani Milena, urodziła swoją córeczkę Oliwię w samochodzie. Wieczorem uspokojona przez telefon przez pielęgniarkę, położyła się spać. Obudzona przez skurcze, nie zdążyła już urodzić pod okiem lekarza. Relacja z tego wydarzenia wyemitowana została na antenie Radio RAMPA i chwilę po niej, swoją historią podzieliła się kolejna Polka, Pani Klaudia, która ze wzruszeniem wspominała swój poród tuż… przed samochodem. Właśnie te dwie historie zainspirowały nas, by sprawdzić, w jakich najdziwniejszych miejscach rodziły kobiety.
KSIĄŻKOWY MOL I IMPEZOWICZE
W 2009 roku w jednym z amerykańskich księgozbiorów przyszła na świat dziewczynka. Jej osiemnastoletnia mama jechała autobusem na wizytę lekarską, gdy, ku zdziwieniu pasażerów, odeszły jej wody i zmuszona była urodzić w pobliskiej bibliotece. Mama i noworodek zostali obdarowani kartami bibliotecznymi, a dziecku ofiarowano paczkę książek. Kontrastem do zacisza czytelni było party, na którym, jak donosi The Washington Post, samotna mama Katy Chatel urodziła w trakcie szesnastogodzinnej imprezy. Również uroczyście powiła dziecko Amanda Hutchinson, bo zaczęła na przyjęciu weselnym swoich znajomych. Jak donosi The Telegraph, ciężarna Amanda, która była żoną świadka, przybyła już spóźniona, gdy nagle odeszły jej wody płodowe. Znajomi żartowali, że po prostu nie chciała pozować z dodatkowymi kilogramami do weselnego zdjęcia.
BOCIAN Z EKSPRESOWĄ PRZESYŁKĄ
Można zażartować, że tradycji stało się zadość i bocian z ekspresową przesyłką dotarł również na lokalną pocztę w Wisbech w Cambridegshire, gdzie Sonia Marina Nascimento w 2009 odebrała swoje zawiniątko. Szybkie prędkości jakby przyciągają niecierpliwe noworodki. Wszyscy słyszeli przecież o porodach w pociągach i samolotach. Nawet najsłynniejsza na świecie Droga 66 ma swoje dziecko. Mała Grace Lucia Cowen, jak relacjonował kanał NBC Washinghton, urodziła się właśnie na tym słynnym asfalcie, a jej rodzice byli przekonani, że to start pięknego życia.
W MIEJSKIM STYLU
Rzec można z przymrużeniem oka, że niektóre mamy rodzą na mieście. Raportując za Mirror, odnotowano poród w Walmarcie i sieciówce Subway, gdzie „główka dziecka była już widoczna, gdy kobieta znalazła się na podłodze. Maleństwo przyszło na świat bardzo szybko. Na szczęście pogotowie za chwilę przyjechało na miejsce”. I bardzo trendy, jak przystało na stolicę mody, na jednej z ulic Nowego Jorku urodziła swoje trzecie dziecko Polly McCourt. Health donosi, że nowojorczycy ofiarowali swoje płaszcze i szaliki, żeby ogrzać mamę i maleństwo, uwieczniając w pamięci miasta tą wzruszającą scenę.
KOSMICZNIE
Szkoła, sąd, czubek drzewa i nawet klub striptizu. Burzę wyczynowych porodów, podsumowuje huragan Arthur, który czwartego lipca szalał na Wschodnim Wybrzeżu. „O tak, to się naprawdę stało. Wendy Garcia urodziła” – podał The Today Show. Mimo zablokowanej autostrady, ratownicy pomogli przyszłej mamie dostać się do szpitala, gdzie wydała na świat chłopca.
A gdzie kobiety będą rodzić w przyszłości? 140 mil stąd, czyli na Marsie. Maggie Lieu, która znalazła się na krótkiej liście osób oczekujących do wzięcia udziału w planowanym na rok 2024 projekcie osiedlenia się ludzi na Marsie, już rok temu przy dziennikarzu the Coventry Telegraph zastanawiała się, jak to będzie być mamą pierwszego Marsjanina.