Izraelska armia zaprzecza doniesieniom o ataku na obóz namiotowy w pobliżu Rafah, w którym zginąć miało 21 osób. Sprawę komentuje Biały Dom, podtrzymując swój sprzeciw przeciwko dużej ofensywie lądowej w Rafah.
Stany Zjednoczone jednocześnie utrzymują, że pełnoskalowa operacja wciąż się nie zaczęła – mówi rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, John Kirby:
„Nadal nie wierzymy, że duża operacja naziemna w Rafah jest uzasadniona. Nadal nie chcemy, aby Izraelczycy, jak to mówimy, wdarli się do Rafah z dużymi jednostkami nad dużymi obszarami terytorium. I nadal w to nie wierzymy, a na tym etapie nie widzieliśmy tego, ale oczywiście będziemy się temu bardzo, bardzo uważnie przyglądać”.
Wczoraj cztery pociski wystrzelone przez izraelskie czołgi miały spaść na namioty w Al-Mawasi, miejscowości która miała stanowić bezpieczną „strefę humanitarną” przeznaczoną dla cywilów. Palestyńczycy podają, że wśród 21 ofiar ataku co najmniej 12 stanowią kobiety.
Wcześniej prezydent USA Joe Biden zagroził, że ograniczy dostawy broni do Izraela, jeśli jego operacje zbrojne dotkną skupisk ludności w Rafah, gdzie nadal znajdują schronienie setki tysięcy cywilów.
/IAR/RadioRAMPA/
Zdjęcie: Wikipedia/Rafah