Archipelag Japonia cz. 14 – Osaka – serce Japonii, tętniące życiem i energią

Reklama - Advertisement
“Archipelag Japonia” – w każdą sobotę, na antenie Radio RAMPA 620 AM po godz. 5 p.m., a także na www.RadioRAMPA.com. Personalna historia Teresy Myśliwiec, reporterki Radio RAMPA, która dzieli się swoimi obserwacjami z dwu-tygodniowej podróży po Japonii. 
 
W związku z tym, że wylot z Japonii zaplanowaliśmy z lotniska Osaka, żeby już nie wracać do Tokio, ostatni wieczór i połowę następnego, ostatniego dnia spędziliśmy właśnie w Osace. Paweł bardzo chciał zarezerwować hotel kapsułowy, żeby mieć doświadczenie, jak się śpi w takiej kapsule, ale znajdowaliśmy tylko pojedyncze kapsuły, osobne dla mężczyzn i kobiet, więc ja się nie zgodziłam na taki układ. Nie dość, że wydawało mi się, że w takiej kapsule będzie klaustrofobicznie, to jeszcze będę w niej sama. No i chyba w związku z tym mieliśmy na ostatnim noclegu pewne perturbacje. Rezerwowaliśmy hotel w Osace jeden dzień wcześniej, bo cały czas szukaliśmy tych podwójnych kapsuł i Paweł pewnie od nadmiaru ofert nie zauważył, a cena na to nie wskazywała, że zarezerwował hostel. I tu musze Was przestrzec, że hostele nie należą do akceptowalnego standardu. Dla mnie było za brudno, stare wspólne łazienki itp. nasza znajoma tez zrobiła taki błąd i to samo wrażenie, wiec lepiej pozostać przy hotelach, ryokanach czy po prostu mieszkaniach na wynajem krótkoterminowy. Tak wiec znaleźliśmy nowy hotel – bardzo wytwornie wyglądający za cenę niższą, niż wcześniejszy hostel. Taka ciekawostka.
 
 
/dalsza część tekstu pod audio/
 

 
W Osace w sobotę wieczorem, w dzielnicy rozrywki Dotonbori, nazywanej sercem Osaki, jest jak na Time Square w Nowym Jorku. Dotonbori to zdecydowanie najbardziej popularny cel turystów, którzy do Osaki zmierzają – to ogrom barw, kolorów, niesamowitych dekoracji, restauracji i sklepów, na bilbordach gigantyczne ośmiornice, gigantyczne pierożki, łapa z nigiri lub wielka ryba.
 
A jeśli spotkać najszybszą Polkę na maratonie w Tokio, czyli Katarzynę Raczkiewicz, to tylko pod słynnym neonowym bilbordem biegnącego meżczyzny Glico w tejże dzielnicy.

Glico Running Man to podobno jeden z najważniejszych symboli Osaka. Aż ciężko sobie to wyobrazić, ale on tam biegnie od ponad 80 lat! Glico to jedna z popularnych firm produkujących słodycze, np. paluszki w czekoladzie lub paluszki z matchą Pocky. Pocky to najbardziej znana marka w portfelu Glico. Tuż przy Glico Running Man znajduje się Ebisu Bridge popularne miejsce spotkań.

I tak – zrobiwszy kilka kółek, bo biegacze tak lubiąszukając jakiegoś fajnego miejsca, aby usiąść i pogadać – trafiliśmy do genialnej restauracji, gdzie sami przygotowywalismy sobie takoyaki, czyli ośmiorniczki w cieście. Smakują mega super – to mój numer jeden w Japonii. Jeśli znacie np. sieć restauracji Mt Fuji, to pewnie widzieliście, że w stoliku, przy którym siedzą klienci jest wmontowany gorący blat, na którym kucharz na oczach wszystkich przygotowuje japońskie pyszności. W naszym – chyba najlepiej rzecz ująć – barze, były stoliki z wbudowanym urządzeniem do przygotowania złotych kulek czyli takoyaki. W sumie to przyszliśmy na coś do picia, ale jak zobaczyliśmy te egzotyczne dla nas stoliki, szybko zdecydowaliśmy, że zamawiamy takoyaki i myśleliśmy, że pan kucharz nam je na naszych oczach przyrządzi, ale nic z tych rzeczy. Przyszedł z instrukcją po japońsku i angielsku, przyniósł w misce przygotowane coś na kształt ciasta do naleśników, które wlał do otworów na środku stołu, dodał ośmiorniczki i równe potrzebne przyprawy i zostawił nas z takimi szpikulcami, którymi mieliśmy co jakiś czas zamieszać wszystko i przewracać kulki na drugą stronę, żeby się równomiernie usmażyły. Trochę stresu mieliśmy czy dobrze to robimy, ale nasz kucharz co jakiś czas zerkał co my wyprawiamy i w razie potrzeby interweniował. Takoyaki wyszły pyszne, wiec w miłym towarzystwie Kasi Rączkiewicz – najszybszej Polski na maratonie w Tokio i z japońskimi smakołykami spędziliśmy ostatni, sobotni wieczór przed wylotem do USA.
 
Na rano Paweł zaplanował pójście na zawody sumo, ale od samego początku po zarezerwowaniu biletu przez internet, były z tym biletem jakieś problem. Trzeba go było fizycznie dostarczyć do jakiegoś hotelu, ale my wciąż się przemieszczaliśmy, więc nie było to proste, żeby podać, gdzie maja go dostarczyć. Ostatecznie Paweł ustalił, że bilet wysłali do USA, co oczywiście jest niedorzeczne, bo zawody były na drugi dzień, więc nie tylko ten bilet nie byłby w stanie być dostarczony przed zawodami, a nawet jeśli nie bylibyśmy w Japonii tylko w USA mielibyśmy problem, żeby dolecieć z tym biletem na czas.
 
Tak więc, poranne zawody sumo nie doszły do skutku. Paweł poszedł pod arenę, gdzie odbywały się zawody, ale samo potwierdzenie na e-mail im nie wystarczyło, a ponadto sugerowano, że to chyba jakaś nie prawdziwa strona internetowa. Tak, czy inaczej bilet na zawody sumo nigdy do nas do USA nie dotarł.
 

Po śniadaniu w Koko Hotel, gdzie zajadaliśmy sie okonomiykami, określanymi japońską pizzą, choć ja bym je okreslila, jako placki kapuściane zwiedzilismy jeszcze piekny zamek w Osace.Zamek w Osace jest jednym z najbardziej znanych japońskich zamków, wygląda malowniczo i bajkowo – jest  nazywany  “złotym” lub “brokatowym”. Teren wokół jest wielki (jest tam 13 różnych obiektów, część z nich można oczywiście zwiedzać) i idealny na spacery. Sam zamek powstał pod koniec XVI wieku, potem jednak był wielokrotnie przebudowywany. Ostateczny kształt to efekt odbudowy z 1997  – zamek jest wierną kopią tego, co było kiedyś. Do środka nie wchodziliśmy, bo nasz czas się kończył, mieliśmy godzinę na ostatnie zakupy i trzeba wysuszać na lotnisko.

Na lotnisku zaskoczenie – przy kontroli i sciagnieciu wlasnych butow dostaje sie czerwone albo niebieskie pantofelki, wiec nikt nie chodzi na bosaka. W strefie jedzenia na srodku stoi umywalka, więc aby umyć ręce przed jedzeniem nie trzeba szukać toalety. Japonia to mega czysty kraj.
 
Sakura powoli zakwita, ale my musimy już opuszczać kraj kwitnącej wiśni.

Posłuchaj poprzedniego odcinka:

Archipelag Japonia – cz. 13 Ceremonia parzenia herbaty

 

Teresa Myśliwiec

Teresa Myśliwiec

Reporter/Redaktor radiowy. Ekonomistka z wieloletnim doświadczeniem w sektorze bankowym na różnych stanowiskach, w tym zarządczych. Doktor nauk społecznych z zakresu psychologii i wykładowca akademicki. Ponadto dyplomowany coach i doradca zawodowy.
Advertisement

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here