Departament Stanu USA wydał ostrzeżenie czwartego stopnia (najwyższe) przed podróżą Amerykanów do pięciu stanów Meksyku: Colima, Guerrero, Michoacán, Sinaloa i Tamaulipas. Podobne ostrzeżenie obowiązuje w związku z podróżą do takich krajów jak Somalia, Syria czy Afganistan. Dlaczego?
W 2017 roku, w Meksyku, prowadzona była rekordowa ilość śledztw dotyczących morderstw w tym kraju: ponad 23 tysiące. Jak podają władze, był to najgorszy od roku 2011 okres – to siedem lat temu w Meksyku zamordowanych zostało ponad 27 tysięcy osób. Władze USA informują, że stany objęte wysokim stopniem zagrożenia to stany szczególnej aktywności gangów i karteli narkotykowych. Ich przedstawiciele porywają turystów, żądając za nich wysoki okupu. Ze stanu Sinaloa, na przykład, ekstradowany był do USA Joaquin “El Chapo” Guzman – szef jednego z największych karteli narkotykowych.
Generalnie cały Meksyk, objęty jest ostrzeżeniem drugiego stopnia, co oznacza, że zaleca się ostrożność przed podróżą do tego kraju. Dotyczy to również ośrodków największej aktywności turystycznej, ukochanych również przez Polaków: Tulum, Cancun, Riviera Maya. Władze Meksyku zapewniają, że turyści w tych najbardziej popularnych rejonach, nie mają się czego obawiać. Jak jest naprawdę? Zapytaliśmy naszą rodaczkę, Justynę Chelstowski, eksperta ds. podróży, doświadczonego agenta podróży. Justyna zaledwie kilka dni temu wróciła z podróży służbowo-turystycznej, właśnie do Meksyku.