Od momentu wiadomości o ciąży, pytania krążą wokół mamusi, dzidziusia w brzuszku, potem już noworodka, połogu, pospartum… etc, etc. Ale czy spotkałyście się z pytaniami, jak czuje się przyszły tatuś? Wydaje mi się, że temat świeżo upieczonego ojca schodzi na dalszy plan. Dlaczego tak się dzieje? Trudno to wyjaśnić. Przypuszczalnie podłoża należy upatrywać w stereotypach. Nikt nie koncentruje się zbytnio nad odczuciami naszych połówek, bo przecież mężczyzna utożsamiany jest z siłą, zaradnością, odpowiedzialnością i szeroko rozumianym wsparciem. Ale przecież każdy jest inny i przyszli ojcowie różnie radzą sobie z postawionymi wymaganiami. Nie ma to jednak nic wspólnego z jedną z najważniejszych cech, jaką jest odpowiedzialność i poczucie obowiązku wobec swojej rodziny.
Zapytałam kilku panów, co sobie wyobrażali w momencie, gdy dowiedzieli się, że za około 9. miesięcy pojawi się na świecie ich potomek. Mówili:
– nie wiem co mnie czeka więc skoncentruje się na tym, co jest tu i teraz. Muszę zadbać o moją żonę. Wiem, że kobieta w ciąży nie może się denerwować więc postaram się, by każdego dnia miała powód do uśmiechu,
– będzie miała „ciążowe zachcianki” i smaki,
– hormony zaczną buzować bardziej niż zwykle. Muszę przygotować się na ataki płaczu, krzyku i śmiechu. Wszystko to będzie działo się jednocześnie!,
– oszczędzaj! przygotuj się na niekończące się wydatki!,
– będę musiał co wieczór masować jej stopy,
– muszę ją wspierać w każdej sytuacji,
– powinienem być przy porodzie, bo tak pokażę swoje zainteresowanie. Jestem też ciekaw dziecka, jak będzie wyglądało.
– poród to wielkie wyzwanie dla mojej żony więc muszę być przy niej i starać się pomóc. Muszę też sprawdzać, czy lekarze wiedzą, co robią.
Wszystkie te wypowiedzi łączy jedno – poczucie odpowiedzialności i świadomość nadchodzących wymagań. Wychodzi na to, że ojcowie myślą tylko o tym, jak sprostać oczekiwaniom. Nie mówią wprost o strachu, czy obawach, że przestaną mieć znaczenie, gdy pojawi się dziecko, bo cała uwaga ich żony będzie skoncetrowana na potomku, a przecież takie myśli z pewnością im towarzyszą.
Oczywiście każdy rodzic jest inny. Żadna z tego nowość, że nasi partnerzy mają zupełnie inny sposób wyrażania emocji, a już broń Boże nie chcą przyznać się do słabości. Myślę, że każdy przeciętny ojciec zwyczajnie ma wiele obaw, bo nie wie co go czeka. Jest często wystraszony i przejęty nową rolą. Dlatego najważniejsze jest, by nie schodził na boczne tory! Nam kobietom, potrzebne jest wsparcie, a naszym partnerom potrzebne jesteśmy my same. To, że ktoś nie okazuje na zewnątrz, że się martwi, niekoniecznie musi oznaczać, że tak nie jest.
Przed wami obojgiem stoi spore wyzwanie. Rosną wzajemne oczekiwania. Bycie rodzicem jest rolą, do której tak naprawdę nie da się przygotować, dlatego najważniejsze jest budowanie z mężem dobrego „teamu” i partnerstwa. Pojawienie się dziecka nie może wykluczyć partnera, ani nie powinno wpłynąć negatywnie na wasze relacje. Warto również pamiętać, że atmosfera między wami ma wpływ na rozwój malucha.