Archipelag Japonia – cz. 7 „Targ rybny w Tokio, muzea, parki, ogrody i samurajskie miecze”

Reklama - Advertisement

“Archipelag Japonia” – w każdą sobotę, na antenie Radio RAMPA 620 AM po godz. 5 p.m., a także na www.RadioRAMPA.com. Personalna historia Teresy Myśliwiec, reporterki Radio RAMPA, która dzieli się swoimi obserwacjami z dwu-tygodniowej podróży po Japonii. 

Trzy dni przed maratonem trochę zaczęliśmy zwalniać tempo w zwiedzaniu, żeby nie zamęczyć nóg, więc dzisiaj opowiem Wam o najciekawszych miejscach, które jeszcze wybraliśmy do zwiedzania w Tokio, bo wiadomo, że nie sposób w 7 dni zobaczyć wszystkiego i trzeba dokonywać wyborów.

W czwartek po odbiorze pakietu startowego na maraton, w drugiej części dnia pojechaliśmy zobaczyć tor kajakowy, wybudowany w 2019 roku na Igrzyska olimpijskie w Tokio w 2020 roku. Tor kajakowy ma długości 200 metrów, a arena pomieści około 15 tys. widzów. Centrum Kasai Canoe Slalom jest położone w południowo-wschodniej części miasta. Zwiedzanie toru kajakowego polecam tylko dla kajakarzy i miłośników kajakarstwa górskiego. Mój mąż jest mistrzem Polski w slalomie kajakowym, więc nie sposób było  ominąć tak nowoczesny, olimpijski obiekt. Na zakończenie dnia, pojechaliśmy zobaczyć z bliska tokijską wieżę Eiffla, czyli Tokio Tower, która liczy 333 metry wysokości i jest o 11 metrów wyższa od oryginału i zrobiliśmy nocny spacer do dzielnicy Rappongi, bo Paweł chciał zobaczyć rzeźbę w kształcie ogromnego pająka Maman na Rappongi Hills.

Piątek rozpoczęliśmy od zwiedzenia targu rybnego Tsukiji Fish Market, który jest największym, hurtowym targiem rybnym na świecie. W 2018 roku znaczna cześć targu rybnego została przeniesiona na sztuczną wyspę w Zatoce Tokijskiej. Na pozostałej części – tam, gdzie byliśmy – znajdują się liczne sklepiki, stragany i restauracje, gdzie można skosztować wszelkich bogactw wyławianych z oceanu. Nie sposób opowiedzieć, co tam widzieliśmy i co próbowaliśmy. Chipsy krabowe robiły furorę, jakiś pan poczęstował nas kawałkiem, bo kolejka była ogromna i zrezygnowaliśmy ze stania w niej. Smakowały super, chyba mój nr 1. Udało nam się za to zjeść jakiś przysmak rybny, wyglądający jak ciasteczko z owocami morza i ikrą, a także mix owoców morza podawanych na muszli.

Tak przygotowani i objedzeni poszliśmy do muzeum sumo i muzeum samurajskich mieczy – bardziej dla płci męskiej to kolejna uczta i sztuka. Wprawdzie muzeum sumo było zamknięte, a pierwsza dostępna walka sumo dopiero w kolejnym tygodniu, gdy my już byliśmy poza Tokio, ale dowiedzieliśmy się, że w Osace może też obejrzeć walki sumo. Potem poszliśmy na spacer do największego w Tokio i najstarszego w Japonii parku miejskiego, czyli Ueno Park, który okazał się być zbiorowiskiem różnych muzeów, świątyń, zoo i innych atrakcji turystycznych. My wybraliśmy do zwiedzania Muzeum Narodowe z galerią japońską. Tu oprócz Galerii Skarbów, warto zobaczyć Honkan, w którym na dwóch kondygnacjach i w 23 salach zgromadzona jest sztuka japońska od najstarszych okresów aż do II wojny światowej. W Muzeum Narodowym jest też kolekcja samurajskich mieczy, więc jeśli ktoś nie jest wybitnym koneserem, to może odpuścić miecze w Muzeum mieczy samurajskich i zobaczyć je w Muzeum Narodowym w parku Ueno – dla nas byłoby to wystarczające. Park jest bardzo duży, więc znów albo trzeba tu przyjść na cały dzień, albo trzeba wybierać, jaką galerie czy muzeum czy jeszcze inną atrakcję chce się w nim zobaczyć.

W sobotę w ramach relaksu poszliśmy do Shinjuku Gyoen National Garden z przepięknym, tradycyjnym, japońskim ogrodem, bonsajami i kwitnącymi wiśniami, które w tym okresie niestety jeszcze nie zakwitły, ale jest specjalny obszar w tym parku, gdzie jest posadzonych mnóstwo wiśniowych drzew i każde jest opatrzone tabliczką z nazwą, odmianą i rokiem. Japoński ogród jest przepiękny, można się długo delektować, spacerować, a także wypić w nim dobrą, japońską herbatę w Tea House. W ogrodzie są dwa domy herbaty. My wybraliśmy Rakuu – Tei, bo to taka typowa japońska herbaciarnia, gdzie ściąga się buty, chodzi po matach, przy stoliczkach klęczy na piętach. Obok ogrodu Shinjuku Gyoen National Garden znajduje się stadion olimpijski, więc też zrobiliśmy sobie spacer wokół obiektu i tak pożegnaliśmy się z Tokio, gdyż w niedzielę to już tylko maraton i regeneracja.

Może warto wspomnieć, że w Tokio funkcjonuje duszpasterstwo polskie i raz w miesiącu, w pierwszą niedzielę miesiąca można uczestniczyć w polskiej mszy o godzinie 16.00 w katolickim kościele Św. Ignacego Loyoli. Maraton w Tokio też jest zawsze organizowany w pierwszą niedzielę marca, więc prosto z maratonu, Paweł w maratońskim kimono pojechaliśmy na polską msze. Po mszy spotkaliśmy się z przedstawicielami Konsulatu RP w Tokio, którzy opowiedzieli nam trochę o japońskiej Polonii, która oczywiście nie jest tak liczna, jak w Nowym Jorku, bo oficjalnie zarejestrowanych jest około 2 tysiące Polaków mieszkających w Tokio, ale też spotykają się w salce obok kościoła na kawę i ciasteczko.

Jak zapamiętam Tokio – smaczne jedzenie, brak otyłych ludzi, brak żebraków czy ludzi bezdomnych, elegancko ubrani ludzie na ulicach, inteligentne toalety nie tylko w domach, ale i metrze, ogromny minimalizm – wąskie ulice, małe mieszkanka, brak ogródków przed domami, wszędzie mega czysto, brak koszy na ulicach, porządek i organizacja, czekanie w kolejkach do metra, do schodów ruchomych, do sklepów, wszędzie tam, gdzie tworzy się skupisko ludzi, natychmiast tworzy się wraz z nim jakiś dla nas niewidzialny i nieosiągalny porządek. Pod tym względem jest to niezwykła kultura i chyba tu w Nowym Jorku z uwagi na różnorodność kulturową – niemożliwa do wytworzenia.

 

Wysłuchaj poprzedniego odcinka:

Archipelag Japonia – cz. 6 Święta Góra Fuji

 

Teresa Myśliwiec

Teresa Myśliwiec

Reporter/Redaktor radiowy. Ekonomistka z wieloletnim doświadczeniem w sektorze bankowym na różnych stanowiskach, w tym zarządczych. Doktor nauk społecznych z zakresu psychologii i wykładowca akademicki. Ponadto dyplomowany coach i doradca zawodowy.
Advertisement

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here