Archipelag Japonia – cz. 8 – Ryokan z onsenem w Hakone

Reklama - Advertisement

“Archipelag Japonia” – w każdą sobotę, na antenie Radio RAMPA 620 AM po godz. 5 p.m., a także na www.RadioRAMPA.com. Personalna historia Teresy Myśliwiec, reporterki Radio RAMPA, która dzieli się swoimi obserwacjami z dwu-tygodniowej podróży po Japonii. 

Już na początku podróży zaplanowaliśmy, że po maratonie, w ramach relaksu odetniemy się od świata i tego ciągłego biegania, zwiedzania i jeden dzień spędzimy w prawdziwym, japońskim ryokanie. Ostatecznie udaliśmy się do miejscowości Hakone, slynacej z gorących źródeł i licznych kurortow. Kurort ten jest oddalony o około 2,5 godziny jazdy autobusem od Tokio, ale mieliśmy bezpośrednie połączenie autobusowe, a po drodze można oglądać chociażby piękną Mount Fuji.

Hakone jest usytuowane w górzystej, zachodniej części prefektury Kanagawa na wyspie Honsiu, po wschodniej stronie przełęczy Hakone. W znacznej części miasto leży na terenie Parku Narodowego Fudżi-Hakone-Izu. Cały ten obszar jest popularną atrakcją turystyczno-wypoczynkową. Region Hakone jest od setek lat odwiedzany ze względu na gorące źródła, czyli onseny z leczniczą wodą. W Hakone przy dobrej pogodzie, można zobaczyć świętą górę Fuji odbijającą się w górskim jesiorze Ashino-ko.  Można zrobić rejs statkiem po jeziorze Ashino, czy skorzystać z kolejki górskiej i linowej, żeby bardziej poeksplorować teren.

Zamieszkanie w ryokanie okazało sie strzałem w 10. Nareszcie moge powiedziec coś pozytywnego o ich sposobie mieszkania, braku ciasnoty, a to, jaką ucztę kulinarną nam tam zgotowali to już tylko zdjecia i filmiki może jakoś oddadzą.

No więc po kolei, czym jest ryokan, czym jest onsen.

Ryokan to tradycyjna japońska gospoda, można też rzec zajazd czy hotel, świadcząca usługi noclegu i wyżywienia dla podróżujących. Ryokany bardzo różnią się między sobą, od bardzo skromnych, niedrogich za kilkadziesiąt dolarów i bez jedzenia, aż po luksusowe, drogie rezydencje, gdzie cena za dobę wynosi kilkaset dolarów. My wybraliśmy opcje za 300 dolarów z jednym noclegiem i jedzeniem, więc pewnie jest to coś uśrednionego.

Po wejściu do ryokanu należy zdjąć obuwie i zamienić na domowe kapcie, które oferują gospodarze. Jest to warunek konieczny do przekroczenia progu ryokanu i poruszania się po matach tatami. Następnie po zarejestrowaniu można sobie wybrać kimono w ulubionym kolorze i wzorach i oczywiście w odpowiednim rozmiarze. W pokojach podłogę również pokrywają maty tatami, ale w związku z tym, że już chodzimy w pantoflach, to nie ma konieczności ich ściągania. Przy wejściu do toalety są przygotowane inne pantofle na zmianę. Wyposażenie pokoju gościnnego stanowi niewielki, niski stół,  przy którym siedząc lub klęcząc można wypić herbatę. My mieliśmy przygotowane takie fotele z oparciem, ale bez nóżek, więc siadało się na podłodze, ale w foletu. Stolik w naszym ryokanie był bardzo ciekawy, ponieważ pod spodem był podgrzewany, wiec miał też koc, aby nie uciekało ciepło i można było grzać stopy – jak dla mnie super rozwiązanie na dogrzewanie stóp np. przed snem. Pomiędzy pomieszczeniami wchodzi się przez przesuwne drzwi, tzw. shoji. Są one wykonane z drewnianych listew, tworzących równą kratownicę, pokrytą papierem. Nasz ryokan miał też balkon z widokiem na parujące gorące źródła, wiec drzwi na balkon były również zasłonięte japońskimi drzwiami przesuwnymi shoji. W każdym pokoju w którym jest miejsce na picie herbatki przy stoliczku znajduje się alkowa zwana, tokonoma, czyli jest to specjalna wnęka o stopień wyższa od poziomu podłogi, służąca  jako przestrzeń dekoracyjna w japońskim pokoju. W alkowie umieszczane są wiszące obrazy-zwoje Kakemono, które są obowiązkowym elementem dekoracyjnym pomieszczenia przeznaczonego do ceremonii picia herbaty, ale o tej ceremonii opowiem w innym odcinku.

Jeżeli ryokan znajduje się w pobliżu naturalnych, gorących źródeł, to zazwyczaj posiada też onsen, czyli łaźnie z ciepłą wodą pochodzącą wprost z tych gorących źródeł. W naszym ryokanie tak właśnie było. Onseny w Hakone mają  właściwości lecznicze – zawierają pierwiastki i minerały. Kąpiel w onsenie stanowi japońską tradycję i konieczne jest stosowanie się do obowiązujących tam zasad. Do kąpieli należy udać się w tradycyjnym japońskim stroju, czyli kimonach, które dostaje się przy rejestracji, przed wejściem do łaźni koniecznie trzeba wziąć prysznic, co nie jest już obowiązowe po wyjściu z onsenu i do wody wchodzi się nago. Większość kąpielisk z tego powodu w onsenach stosuje rozdział płci, my mieliśmy prywatny onsen tylko dla siebie, wiec mogliśmy wchodzić do niego razem, ale myslę, że to było możliwe tylko dlatego, że w ryokanie w tym czasie przebywała niewielka liczba gości, był to początek marca, a ryokan dysponował dwoma onsenami, więc jeden z nich dostalismy na wyłączność.

W Japonii z uwagi na czynne wulkany znajduje się zapewne ogromna ilość onsenów, jednak to właśnie Hakone słynie z największej liczby onsenów, a także ich różnorodności. Siarczan wapnia zawarty w tutejszej wodzie nie dość, że upiększa skórę, to jeszcze jest dobry dla łagodzenia bólu. W Hakone znajduje się wciąż aktywny wulkan o tej samej nazwie co miejscowość, czyli wulkan Hakone, a dolina u jego stóp w dosłownym tłumaczeniu oznacza Dolinę Wielkiego Wrzenia. To właśnie temu wulkanowi region Hakone zawdzięcza gorące źródła i onseny, z których słynie. Z naszego prywatnego onsenu w którym było ogromne panoramiczne okno roztaczał się widok na góry i parujące gorące źródła.

Wiemy już jak wygląda ryokan i onsen, to teraz czas na opowieść o wykwintnej kolacji i śniadaniu w tym ryokanie.  W ryokanach japońskich kładzie się nacisk na punktualność gości na posiłku. Gospodarz, który nas przyjmował i dawał instrukcje powiedział, że kolacja jest podawana we wspólnej Sali i zaczyna się od godziny 18.00 Więc my dobrym zachodnim zwyczajem chcieliśmy przyjść 5-10 minut później, żeby nie ponaglać gospodarzy w podawaniu posiłku. I to było błędne myslenie. Już 5 minut po 18.00 pod naszymi drzwiami stał nasz Pan Gospodarz i wołał na kolację.

Kolacja była niezwykle wykwintnie serwowana, przepiękna ceramika, strojne spodeczki, talerzyki, kubeczki itd. Porcje niewielkie, ale przy takiej ilości dań, to nie sposób byłoby posmakować wszystkiego co nam donosili na stół. Przystawka składała się z 8 różnych specjalności m.in. ślimak, potem zupa, potem 5 kawałków sashini, następnie sałatka, a po niej grillowana ryba, potem stek. Ja miałam już dość, stek oddałam mężowi, a tu kolejna zupa i do wszystkiego duża ilość ryżu. Zauważyliśmy, że Japończycy nie jedzą chleba, ich chleb, czyli podstawa kanapki to ryż. Również tu w ryokanie pan przy każdym kolejnym daniu pytał czy ma nam jeszcze donieść ryżu, zupełnie, jak w naszej karczmie donoszą chleb np. do bigosu. Myslałam, że po steku już będzie tylko deser, a tu jeszcze kolejna zupa, ryż, ogórki kiszone i wreszcie deser składający się też z trzech różnych rzeczy. To była absolutna ceremonia jedzenia, nie tylko pod względem smaku tych wszystkich potraw, ale finezyjny sposób przybierania jedzenia, podawania, oddzielenia nas parawanem od innych stolików, zupełnie, jakby rytuał jedzenia miał w sobie coś intymnego. Może wspomnę również o alkoholu, ja sobie zamówiłam lampke wina śliwkowego, które jest specjalnością Japonii i bardzo polecam go skosztować. Paweł z kolej zamówił sake, kelner przyszedł z butelką, duży klieliczek postawił w drewnianym pojemniku i nalewał sake tak, aż przelewało się z kieliszka do tego pojemnika. Kelner tłumaczył, że to taki symbol ichniejszej gościnności.

Sniadanie wyglądało równie zjawiskowo, z tą różnicą, że cały stół był od razu nakryty ogromem różnych wykwintnie wyglądających i smakujących potraw, gdyż w większości były to dania na zimno, więc nie trzeba je było przynosić z kuchni, aby nie wystygły. Chleba na śniadanie oczywiście też nie było, a gorąca miso soup i owszem.

Reasumując nasz pobyt w ryokanie. Jeśli ktoś wybiera się do Japonii, to bardzo polecam spędzenie przynajmniej jedej nocy w prawdziwym ryokanie z ich jedzeniem. Można zarezerwować ryokan również bez jedzenia, ale to naprawdę nie to samo. Gdybym teraz znając już trochę Japonie wybierała się tam jeszcze raz  – to na Hakone, ryokan i onsen przeznaczyłabym co najmniej 2 dni.

 

Posłuchaj odcinka numer 7:

Archipelag Japonia – cz. 7 „Targ rybny w Tokio, muzea, parki, ogrody i samurajskie miecze”

 

Teresa Myśliwiec

Teresa Myśliwiec

Reporter/Redaktor radiowy. Ekonomistka z wieloletnim doświadczeniem w sektorze bankowym na różnych stanowiskach, w tym zarządczych. Doktor nauk społecznych z zakresu psychologii i wykładowca akademicki. Ponadto dyplomowany coach i doradca zawodowy.
Advertisement

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here