Polska reprezentacja skoczków w Lake Placid – zmiany po konkursie w Willingen

Reklama - Advertisement

Polacy bez sukcesu w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Willingen.

7. miejsce zajął Piotr Żyła (135,5 i 140 m, 230,3 pkt), 17. Dawid Kubacki (127 i 128 m, 206 pkt), a punkty zdobył 25. Aleksander Zniszczoł (119 i 126 m, 182,3 pkt). Wygrał Norweg Halvor Egner Granerud (147,5 i 142 m, 273 pkt), który o ponad 20 punktów pokonał Japonczyka Ryoyu Kobayashiego (134,5 i 145,5 m, 252,3 pkt) i swojego rodaka Daniela Andre Tandego (141,5 i 137 m, 249,2 pkt).
Po pierwszej serii odpadli: 39. Paweł Wąsek (106 m, 61,5 pkt) i 48. Jakub Wolny (98,5 m, 39,4 pkt). Kwalifikacji nie przebrnął Kamil Stoch.

Dla Kubackiego to był specyficzny weekend – w sobotę stanął na podium, w niedzielę wyrównał najgorszy wynik w sezonie.

Niedzielne występy Polaków podsumowuje trener biało-czerwonych Thomas Thurnbichler.
“Ten dzień był zdradliwy, ale nie pokazaliśmy najlepszych skoków. Owszem, miały na to wpływ warunki, ale nie chcę na nie tego zrzucać. To po prostu nie były najlepsze próby. Wiemy co robić”.

Granerud umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej (1516 pkt), który nad drugim Kubackim powiększył przewagę do 238 punktów. Trzeci pozostaje Słoweniec Anze Lanisek (1278 pkt). Żyła – 5. (804 pkt), Stoch – 11. (423 pkt).

Teraz skoczkowie przenoszą się do Stanów Zjednoczonych – 11 i 12 lutego pora na konkursy w Lake Placid. Do USA nie poleci Kamil Stoch, natomiast szansę występu otrzymał dwukrotny medalista mistrzostw świata juniorów Jan Habdas. Do Pucharu Świata wraca też Tomasz Pilch.

/IAR/RadioRAMPA/

Zdjęcie: Kamil Stoch/Facebook

Teresa Myśliwiec

Teresa Myśliwiec

Reporter/Redaktor radiowy. Ekonomistka z wieloletnim doświadczeniem w sektorze bankowym na różnych stanowiskach, w tym zarządczych. Doktor nauk społecznych z zakresu psychologii i wykładowca akademicki. Ponadto dyplomowany coach i doradca zawodowy.
Advertisement

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here