W Stanach Zjednoczonych codziennie koronawirusa wykrywa się u ponad pół miliona osób. To największy przyrost zakażeń od początku epidemii. Większość infekcji powoduje bardzo zaraźliwy wariant omikron. Odsetek ciężkich przypadków choroby jest jednak niższy, niż przy poprzednich wariantach.
Przed rokiem, w szczytowej fali pandemii w USA, dziennie wykrywano 250 tysięcy infekcji. Wczoraj zanotowano ich ponad 800 tysięcy, średnia za ostatni tydzień to 550 tysięcy dziennie. Rzeczywista liczba przypadków COVID może być jeszcze większa, ponieważ w wielu rejonach USA brakuje domowych testów, a na wykonanie testów w aptekach czy innych punktach, czekać trzeba nawet tydzień.
Najnowsza fala pandemii, najbardziej dotyka miast wschodniego wybrzeża USA. W Waszyngtonie, liczba infekcji wzrosła o 800%, w Nowym Jorku o 600%, a na Florydzie dziesięciokrotnie.
Według rządowych danych, wraz z kolejną falą pandemii, rośnie liczba osób hospitalizowanych, jednak mniejszy odsetek pacjentów, trafia na oddziały intensywnej terapii.
W stanie Nowy Jork, liczba hospitalizacji przekroczyła 10,000 we wtorek, 4 stycznia. Tak źle, nie było od maja 2020 roku. W mieście Nowy Jork, do szpitali z powodu COVID, trafiło już ponad 5 tysięcy osób. Szczegóły:
https://coronavirus.health.ny.gov/daily-hospitalization-summary
Wstępne analizy sugerują, że Omikron jest mniej groźny niż poprzednie warianty. Ponadto, ochronę przed ciężkim przebiegiem choroby dają szczepionki, które w USA przyjęło już ponad 85% dorosłych Amerykanów.
(IAR/RadioRAMPA)
Monika Adamski
