Anna Matlewska i koniec przygody ze szkołą Marthy Graham

Reklama - Advertisement

I tak zakończyła się chwilowo moja przygoda z Martha Graham School of Contemporary Dance…

Ukończyłam dwuletni Professional Training Program, ale nie dyplom jest tu ważny tylko doświadczenie jakie zdobyłam. Techniki graham nie znałam dopóki nie przyleciałam do Stanów Zjednoczonych. W Polsce tego zwyczajnie nie było. Jeśli się mylę to w takim razie JA nigdy o tej technice nie słyszałam, nigdy nikogo tańczącego używając tej techniki nie widziałam, a już na pewno nigdy nie słyszałam o nauczycielach, którzy prowadziliby zajęcia z techniki graham w Polsce.  Dorastałam “wychowując się” na jazzie, modernie, balecie. W swoim życiu próbowałam też musical theatre, tap (stepowanie) czy hip-hop. Nigdy jednak wcześniej nie było mi dane szkolić się w technice graham. Teraz, po dwóch latach wiem, że to niekoniecznie jest moja bajka, ale czego się nauczyłam – nikt mi nie odbierze. I tak upamiętniłam zakończenie roku na kamerze (film nagrany Iphonem), aby pozostała pamiątka na kolejne lata. Jakość nie jest najlepsza, ale myślę, że wystarczająca, aby wszystko zobaczyć. Pokaz końcowy to wynik współpracy naszej szkoły (Marthy Graham) ze szkoła partnerską, do której uczęszczają przyszli projektanci graficzni. Połączono nas w pary i narzucono kilka reguł podczas pracy nad wspólnym projektem. Moją partnerką była Weiwei Zhou pochodząca z Chin. Wspólnie pracowałyśmy nad muzyką, choreografią. Niestety nie miałam do końca wpływu na to jak ostatecznie wyglądać będzie moja solówka. Czy sama zrobiłabym to inaczej? Zapewne tak, ale nie żałuję, że to inni decydowali o efekcie końcowym.  To było dobre doświadczenie i ciekawy eksperyment. Ponadto stworzony w krótkim czasie, a wymagania były duże.

Moja przygoda z tańcem się nie kończy…

11083977_866360306743908_7696695363400068507_oMoja obecność w szkole Graham to tylko epizod w całej karierze tanecznej. Ważny epizod, ponieważ nigdy nie śniło mi się studiowanie taniec w Nowym Jorku, a jednak tu jestem. Nie zapomnę tego do końca życia, aczkolwiek nie zatrzymuję się w tym punkcie i ruszam dalej, przed siebie. W pogoni za marzeniami…

 

 

Zapraszam do obejrzenia filmu. Po występie oczywiście sceny za kulisami:)

Advertisement

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here